Zwierzaczki
...Zobacz jak daleki dla Ciebie jest świat Przyrody...
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj


kilka historii z neta

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwierzaczki Strona Główna » †Straszne Historie†
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bielsza
Administrator



Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgłobice

PostWysłany: Śro 16:26, 19 Lip 2006    Temat postu: kilka historii z neta

KRÓLOWA SERCE

Jak kazdy wie na wakacyjnych koloniach karty to podstawowa rzecz. Ale czy tylko do grania? Moze, czasami kiedy grasz w makao z przyjaciolmi na plazy kiedy slonka prazy. Ale kiedy noc nastaje i maraton strachow powstaje wszystko zmienia sie. Opowiem wam jedna tajemnicza historie o karcie. No wiedz w puli kart sa 4 krolowe. Jedna z nich to krolowa serce. I wlasnie z nia jest tyle problemow. Wez ta karte do reki, pamietaj wszyscy
koledzy z pokoju musza tam bydz kiedy to bedziesz robic. Narysuj czerwona szminka na lustrze wielkie serce a w nim napisz imiona towarzyszow. O 12 w nocy swiatlo zgasnie a Krolowa sie pokaze z lustra. Lecz pamietaj kiedy ona cos powie ty trzy razy szybciej zapal swiatlo zmarz co napisales a karte zakop pod bukiem 1 min. po zdarzeniu inaczej ktos z pokoju w dziwny sposob zniknie. Nie musi to byc wcale w ta noc. Ta zagadka zostala nie sprawdzona nikt kogo znam nie zrobil tego. Moze bedziesz pierwszy?


NIEZNAJOMA POSTAĆ

Pewnej burzliewj nocy Michał postanowił wybrać się na spacer z psem. Ubrał się ciepło i wyszedł. Kiedy przechodził obok tzw. zaułka śmierci. błysnęło się, a na niebie uaczała się jasna błyskawica. Chłopak w tym momencie patrzył na zaułek i w czasie błysku zobaczył tam czarną rozmazaną postać o błyszczących oczach krzywo na niego patrzącą. On sam nie wiedział czy jest to zwierze czy człowiiek.. Coraz częściej się błyskało. Chłopak szedł coraz to szybszym krokiem ponieważ gdy się odwracał podczas błysku ponownie ukazywała się ta sama postać podążająca za nim. Chłopak pobiegł pospiesznie do domu zadzwonił do drzwi ale jego ojciec oglądał mecz i nie ysłyszał dzwonka... Chłopak wwystraszył się i ukrył się wraz z psem pod balkonem. Usiadł na ziemi (suchym skrawku) i przed sobą po drugiej stronie balkonu siedziała ta sama postań spoglądająca coraz to bardziej nieciekawie.Chłopak wystraszony na zbaój pospiesznie wszedł do domu przez okno. Rozebrał się i wyzuszył kiedy to przypomniało mu się że zapomniał o psie... Zostawiając otwarte drzwi wyszedł poszukać psa. Tym razem miał latarkę. Przestraszony przeszedł pospiesznym krokiem obok zaułka śmierci. Szybko jednak się cofnął kiedy zobaczył tam swojego psa. Poświecił latarką a zwierzak miał jak by wyjedzone wnęczności po których nie było śladu... Jak się domyślacie pies nie żył... Zrospaczony Michał chciał ucciekać ale tak go zamurowało że nie miał odwagi. Nagle usłyszał dziwne jak by tupanie...stąpanie kogoś lub czegoś... Odwrócił się... tak, to był ta postać, ta sama, która zabiła jego psa.. lecz co to było?
Michał nie wiedział... złapał go skurcz w nodze! Zatrzymał się... upadł...
Na następy dzień znaleziono jego ciało tak samo jak i zdechłego psa bez wnętrzności. Michał też ich nie miał... ta osoba czycha na kolejnych ludzi... uważajcie...



SATANIŚCI

W pewnym mieszkaniu była sobie pewna dziewczynka.Nazywała się Roxana.Była godzina 22.00 w piątek 13.Rodzice wyjeżdżali właśnie do znajomych,a Roxana powiedziała żeby uważali, bo dziś jest 13 piątek.Gdy odjechali zamknęła drzwi i włączyła komputer.Weszła w internet na swoją ulkubioną stronkę z grami.Gdy grała pojawiła się jakby reklama a na niej pisało,,CZY CHCESZ DOŁĄCZYĆ SIĘ DO SEKTY HUMANBLOOD?,, I było do wyboru ,,Tak,, i ,,Nie,,. Dziewcznka wcisnęła ooczywiście ,,Nie,, myśląc, że to zwykła reklama, ale znów pojawiła się reklama,,NAPEWNO? JEŚLI ODMWISZ ZABIJEMY CIĘ!,, trochę się przestraszyła, ale pomyślała, że to niemozliwe i ,że ktoś se jaja robi.I znów wcisnęła ,,Nie,,, ale pojawił się filmik,a w nim był jakiś młody chłopak wykolczykowany cały w biało-czarnym makijażu i powiefdział,,Sama tego chciałaś królewno,,. Teraz Roxi się wystraszyła,,Skąd wiedział, że jestem dziewczyną?,,. Natychmiast podeszła do telefonu ,ale lnie było sygnału.Nagle ktoś zadzwonił do drzwi gdy spjrzała prez judasza zobaczyła...rodziców! Natychmiast otworzyła,ale kidy to zrobiła wtedy zauważła..rodzice mieli podcięte gardła i upadli antuchmiast i naglw wyskoczyło pięciu satanistów i wzięli ją do domu i zamknęli drzwi.Następnego dnia przyjechała policja i zobaczyła martwych odziców. Natycmiast zostały wywarzone drzwi. Poszli do pokoju małej.To co zobaczyli było okropne. Mała nie żyła.Miała całą twarz pokrytą kolczykami i czarno-biały makijaż był.Miała podcięte żyły, a wszędzie było pełno jej krwi.A na ścianie było napisane:,,NIEDŁUGO WASZE DZIECI TEŻ TAK SKĄCZA JEŻELI ODMÓWIĄ, AMY ICH NAPEWNO ZNAJDZIEMY, JESTEŚMY WSZĘDZIE,,




PSYCHICZNY?

Pewnej burzliwej nocy młode małżeństwo wracało właśnie z wycieczki. Mężczyzna stał się bardzo senny więc postanowili zatrzymać się na pierwszym lepszym parkingu. Staneli w środku lasu. Kobieta ułożyła się do snu, a jej mąż wyszedł na siusiu. W środku nocy kobiete obudziły dziwne odgłosy. W samochodzie nie było męża. Przerażona zauważyła że jakiś wysoki mężczyzna z zakrwawioną siekierą uderza w maskę samochodu głową jej męża. Najgorsze było to, że trzymał w ręku samą głowe bez tułowia... Zszokowana kobieta z całej siły przyciskała klakson samochodu. Przerażeni przejezdni nie zatrzymywali się ze strachu. W końcu jeden z nich zadzwonił po policje i karetke. Morderce schwytano. Okazało się, że był nim imigrant z zakładu psychiatrycznego, który znajdował się tuż, tuż za lasem... ( Ta historia jest prawdziwa !!! )




PANI MENTOR

Ta historia też chyba wydarzyła się na prawdę, ale nie za bardzo chce mi się w to wierzyć...
Pani Mentor mieszkała sama w domu i od wczoraj męczył ją telefon, który ponownie zadzwonił dzisiaj, a tak konkretnie to jakiś nieznany głos kobiety mówił "Proszę uciekać z domu jak najszybciej, on po Ciebie przyjdzie...".
Ale pani, która za każdym razem odbierała telefon tylko się śmiała. Nie wierzyła w nic co usłyszała. Na następny dzień telefon odezwał się ponownie i ta sama nieznana kobieta tym razem powiedziała "Ostrzegam panią po raz ostatni! Proszę uciekać! On już po panią idzie...". Ale pani Mentor nie wierzyła...

Kilka minut później poszłą do kuchni, aby zrobić sobie kolację. Zobaczyła napisany na podłodze napis "OSTRZEGAŁAM". W tym momencie kobieta bardzo się wystraszyła i uwierzyła w to, co było napisane (mieszkała sama!). Wybiegła z kuchni. Ucieszyła się kiedy zobaczyła jakąś postać idącą w jej stronę. Ale kiedy ona podeszła bliżej pani Mentor zauważyła, że postać wcale nie idzie, ale suwa się po podłodze. Jej płaszcz suwał się po podłodze. Nieznana postać, przed którą ostrzegała kobieta w jednej ręcę trzymała siekierę, a w drugiej sznur. Pani Mentor nie miała już drogi ucieczki. Czekała aż będzie po wszystkim...

Kilka dni później znaleziono w domu panią Mentor powieszoną na sznurze i jej ciało zostało pozbawione wnętrzności.

Wszędzie dookoła na ścianach pisało wiele razy "Kto nie wierzy niech sam się przekona" krwią pani Mentor...




ŻYLETKI I IGŁY W SŁODYCZACH I NIE TYLKO?

To również prawda, niestety. W odróżnieniu od prób otrucia podczas Halloween, te przypadki zostały dobrze udokumentowane. Zatrucie pokarmu to próba zabójstwa, natomiast igła czy inny ostry przedmiot np. w jabłku to próba okaleczenia lub przestraszenia ofiary. Niemal wszystkie przypadki znalezienia ostrych obiektów w słodyczach okazywały się plotkami. Reszta z nich to "dowcipy, które najczęściej jakieś dzieciaki robiły rodzeństwu lub innym dzieciom. W młodym wieku nie myśli się o konsekwencjach podobnych "zabaw" , traktując je jako jeszcze jeden kawał z okazji Święta Duchów. Czasem jednak słyszy się o szaleńcach, rozdającyjch dzieciom słodycze z "niespodzian kami". I tak np. w 2000 roku w Minneapolis James J. Smith (lat 49) podczas Halloween rozdawał dzieciom Snickersy z igłami w środku. Jedno dziecko ukłuło się podczas próby ugryzienia batonika, ale na szczęście na tym się skończyło. Legenda o wkładaniu żyletek do jabłek najprawdopodobnie j pochodzi z Kanady i wschodniego wybrzeża USA, gdzie pod koniec lat 60-tych zanotowano kilkanaście takich przypadków. W 1968 roku w New Jersey ustanowiono nawet specjalne prawo przeciwko umieszczaniu w jabłkach ostrych przedmiotów! Mimo tego tego roku miało miejsce jeszcze przynajmniej 13 takich prób. W niemal wszystkich przypadkach ofiarami były dzieci, ale na szczęście w 75% przypadków nic im się nie stało. W następnych latach legenda się rozrastała - następne zgłoszenia okazywały się wyssane z palca. Histeria sięgnęła szczytu w 1982 roku. Nie był to dobry rok. Nie tylko wszędzie straszono żyletkami w jabłkach. Wówczas to w Chicago siedem osób zmarło po zażyciu pigułek tylenolu, które ktoś powlekł cyjankiem potasu. W tym samym czasie miały miejsce podobne przypadki zatruwania lekarstw i żywności. Różni szaleńcy zachęceni przykładem zaczęli bawić się w Boga.




Nieudane tricki w kolejkach strachu

To prawdziwa historia. (23 października 1990 roku, Chicago Tribune) 17-letni Brian Jewell udawał wisielca w "kolejce strachu". Miał na szyi pętlę, którą zawiązano tak, że nie powinna się zaciskać. Kiedy przejeżdżały wagoniki, robił z szubienicy krok w dół udająć, że wisi. Do tej pory trick udawał się za każdym razem. Operator kolejki zaniepokoił się dopiero wtedy, kiedy Jewell nie wypowiedział swojej kwestii, kiedy obok niego przejeżdżali kolejni amatorzy mocnych wrażeń. Kolejny taki śmiertelny wypadek miał miejsce 29 października w Charlotte w stanie North Carolina. 15-letni William Anthony Odom wraz z przyjaciółmi urządzał halloweenowe przyjęcie; w piwnicy u swojej ciotki urządził "nawiedzony dom". Znaleziono jego ciało pośród sztucznych pajęczyn i plastikowych nietoperzy, zwisające z szubienicy. W tym przypadku również pętla nie miała prawa się zacisnąć. Agencja Associated Press poinformowała w październiku 2001 roku o kolejnym wisielcu. 14-latek Caleb Rebh, który pracował w "kolejce strachu" w mieście Sparta w stanie Michigan, postanowił uatrakcyjnić swoją rolę. Był znudzony zwyczajnym wyskakiwaniem zza drzew i straszeniem przejeżdżającychn ludzi, więc wpadł na pomysł zastąpienia szkieletu, który zwisał z pobliskiego drzewa. Założył sobie pętlę na szyję, ale kiedy puścił sznur, gałąź wystrzeliła z powrotem do góry i pociągnęła go ze sobą - chłopak był za lekki. Inni pracownicy i odwiedzający nie pospieszyli mu od razu z pomocą, myśląc, że tylko udaje. Kiedy zdjęli go z gałęzi i próbowali robić sztuczne oddychanie, było już za późno.




Klątwa płaczącego chłopca

Około roku 1985 tajemnicze pożary domów przukuły uwagę większosci ludzi. Najbardziej tajemniczym faktem, był ten, że w prawie wszystkich tych pożarach w większosci domów nie ocalało nic, oprócz tajemniczego obrazu płaczacego chłopca. Tajemnicze pożary zaczęto nazywać "Klatwa płaczacego chłopca". Obraz przedstawiał portret chłopca sieroty namalowanego przez Hiszpańskiego malarza. Dziwnym trafem po ukończeniu obrazu pracownia malarza spaliła się doszczętnie a chłopiec z obrazu niedługo potem zginał zabity przez samochód. Obraz był jednym z masowo kopiowanych obrazów w Wielkiej Brytanii, mimo że oryginał jest tylko jeden, klatwa spoczywa na każdej kopii. Panuje przekonanie, że klatwa dosięgnie tylko tego posiadacza obrazu, który będzie wiedział o klatwie spoczywajacej na płótnie. Niektórzy twierdza że obrazy sa nawiedzone przez ducha namalowanego na nim chłopca sieroty. Osoby które dowiaduja się o klatwie, czym prędzej sprzedaja lub pozbywaja się obrazu. Pewien mężczyzna opowiada jak jego dziadek , który żył a Davenport (USA) w latach 80-siatych posiadał kopię obrazu płaczacego chłopca. Mężczyzna ten jako dziecko odwiedzał często swego dziadka, a dom w którym przebywał był zawsze bezpieczny i przytulny, za wyjatkiem obrazu, który przyprawiał go o dreszcze. Wciaż wydawało mu się że chłopiec z obrazu obserwuje go, gdziekolwiek by się nie poruszył. w roku 1983, dziadek mężczyzny wyjechał z miasta na jakis czas a gdy wrócił zobaczył że jego dom spłonał doszczętnie. Zniszczeniu uległo wszystko, poza albumem ze zdjęciami wnuka i obrazem płaczacego chłopca. Mężczyzna słyszał wiele razy tę historię z ust swojego dziadka, lecz nigdy w nia nie wierzył, sadził bowiem że dziadek go nabiera i chce nastraszyć. Jednak gdy usłyszał tę historię z ust innych ludzi, którzy doswiadczyli podobnych zdarzeń a ich domy spłonęły zaczał się poważnie zastanawiać nad autentycznoscia tej historii.. Jakis czas potem dowiedział się że dziadek sprzedał obraz płaczacego chłopca na wyprzedaży staroci. Ciekawe kto teraz jest włascicielem przeklętego obrazu.....





Miłość w lesie cz.2 (niedaleko lasu)

Następnego dnia Bartek i jego przyjaciel Maciek postanowili popływać łódką i może złapać jakieś ryby ponieważ Maciek był dobrym wędkarzem. Krzysiek został w namiocie bo trzej przyjaciele nie mieli zaufania do człowieka (tak myśleli) na skraju lasu. Krzysiek odrazu kiedy koledzy wypłynęli chciał zadzwonic do rodzicow. Ale, w okolicy nie było zasięgu, albo operator jego komurki był za słaby. Krzysiek nigdy nie wierzył w magię albo istoty pozaziemskie czy wampiry. Ale, nad rankiem koledzy wymyślali straszne historie o namiocie na skraju lasu. Ze Krzysiek chcial jak najszybciej opuscic to miejsce. A, na dodatek on musial zostac w tym namiocie. Krzys postanowil odwarzyc sie. Postanowil ze pojdzie do namiotu na skraju lasu. Zapyta sie czy ten czlowiek nie ma komurki, a potem jego starzy przyjda i go zabiora. W tym czasie Maciek i Bartek byli na jeziorze. Z tym calym rannym zamieszniu zapomnieli wziasc kompasu. -Jestesmy w samym srodku jeziora, jak my wrocimy gupolu do namitu!!! - troche przestraszonym ale bardzo stanowczym glosem powiedzial Maciek. -Skad mam wiedziec to ty miales pilnowac kompasu!!!!!!A tak w ogole to juz prawie 5 po poludniu. Noc spedzimy na ludce a na drugi dzien Krzysiek napewno sprowadzi pomoc bo ma komurke. I tak obaj polorzyli sie spac. Krzysiek wolnym krokiem poszedl do namiotu obcego, niepokoilo go takze jego towarzysze nie przyplyneli na czas. Krzys nawet nie podszedl do wejscia od namiotu jak nagle glos starszej osoby zawolal go do srodka. Byl to merzczyzna w wieku 67 lat, o siwym zaroscie i kompletnie pozbawiony wlosow na glowie. Krzysiek przestal sie bac, przeciesz byl to mily staruszek. Z jego telefonu zadzwonil do rodzicow ze jest wszystko w pozadku. Jednak potem rozpetala sie starszna burza, staruszek zapewnial ze nie ma sensu wychodzic z namiotu. Powiedzial ze on poszuka jego przyjaciol. Kiedy starzec wyszedl Krzyskowi oswietlil sie umysl skad on wiedzial ze mam przyjaciol na jeziorze??? Nidlugo potem uslyszal przerazliwu ryk i placz, oraz glosy jego kolegow wolajacych o pomoc. Wybiegl, biegl w strone wyjscia z pola namiotowego. Zauwazyl starca w krwi jego przyjaciol. Nie biegl za nim, wiec Krzysiek zwolnil troche bo dostal kolki od szybkiego biegu. Ale z bramy wejsciwej zaczelo wychodzic mnostwo ludzi. Jakby powstali z ziemi. Niektorzy kompletnie zieloni, a z ich brzuchow wychodzily wegorze. To pewnie topielcy, chcial sie obudzic, myslal ze to trylko sen. Ale, to byla prawda. Dopadli go widzial tylko potem jego kolegow ze starcem, pelnie ksiezyca, topielcow i .............stal sie jednym z nich. To przestroga dla wszystkich na polach namiotowych na Mazurach. Kiedy bedziecie przejerzdzac przez wioske bez ludzi , tylko z duzym polem namiotowym z jednym namiotem, wiedzcie nie ma z tamtad ucieczki nie probojcie.0 jechac do innej wioski, tylko pojdzcie na pole namiotowe i oddajcie sie przeznaczeniu!!!!!!!!




wywolywanie duchow

Żyła sobie dziewczyna imieniem Karolina. Miała 12 lat. Była dobrą córką, wspaniałą przyjaciółką, i dobrą uczennicą. Po prostu zazdrościć. Interesowała się zjawiskami paranormalnymi. Kilka razy próbowała nawet wraz z koleżanka wywoływać duchy, ale zawsze jje ktoś w tym przeszkodził. Albo mama wesżła do pokoju, albo po prostu, im się odechciało. Pewnego dnia Karolina przeczytała w gazecie, że "...4 przyjaciół (Kasia, Kamil, Sandra i Monika) wywoływali duchy. Następnego dnia wszyscy zginęli w tajemniczych okolicznościach...". Tak głosiły słowa gazety. Lecz Karolina nie uwierzyla. Postanowiła wraz z Alą, swoją koleżanką z ławki, wywoływać duchy. Uznały, ze najlepiej byłoby to zrobić wieczorem, na cmentarzu. Około 18:00 (to była zima) Karolina poszła po Alicję. Każa z dizewczyn miała na sobie plecak w którym były potrzebne rzeczy: świeca, talerz, zapałki i latarka. Cmentarz był położyny na tyłach miasta, zwanego śródmieściem. Doszły tam bez większych problemów, ponieważ znały w okolicy wszystkie skróty itp. Było już ciemno, wiał wiatr... Odszukały jakiś opuszczony grób. Ala położyła na nim talerz, i wyjęła latarkę. Karolina zajęła się zapalaniem świecy. Nie szło jej, poniewać kilka razy przeszkodizl jej wiatr. W końcu, jej się udało. Położyły świecę, na talerzu i chwyciły się za ręcę. Zaczęły czytać jakiś tekst wyczytany kilka dni temu z gazety. Nagle zerwał się silny wiatr. Dziewczyny nie przejęły się tym. To było normalne o tej porze roku. Po jakimś czasie zgasła im świeca. Ala chciała zaświecić latarkę, lecz nie mogła jej odnaleźć. Co więcej dziewczyny słyszały ciągle bicie zegara...a możę serca? Postanowiły uciekać. Pędem rzuciły się do bramy. Okazało się ze była zamknęta. Dziewczyny zaczynały wariować...słyszały czyjeś głosy, bicie tego serca lub zegara, i w dodatku coś strasznie skrzypiało... Odwróciły się. Za nimi stała jakaś postać. Była cała rozmana. Karolina rozpoznała w niej swojego ojca, który zginął 2 lata temu w wypadku samochodowym. przestraszyła się. ALa już zemdlała. Karolina zaczęła biec. Serce biło, jej coraz szybciej i szybciej...Zjawa płynęła za nią...serce Karoliny wariowało... Następnego dnia znaleziono Karoliną martwą pod bramą cmentarza, a Alę kilka metrów dalej, pod grobem... ojca Karoliny. Grób był otwarty...




Działka

Kate i Mari były siostrami rodzonymi. Rodzice zawieźli je na działkę. Położona ona była niedaleko lasu. Wokół było pare działek, a niedaleko droga, która prowadziła na wieś. Rodzice zostawili je tam same, ponieważ musieli wracać, bo rano szli do pracy. Do obrony zostawili im psa. Był to Pit Bull, a wabił się Koks. Pogoda im dopisywała. Było ciepło, słonecznie, więc całe dnie spędzały na opalaniu się w ogródku, a wieczorami spotykały się z kolegami. Niestety przyszedł czas na brzydką pogodę. Cały czas padał deszcz. Gdy przestało lać siostry postanowiły, że skorzystają z okazji i pójdą z psem na spacer. Właśnie miały wracać, zaczeły wołac psa lecz on ich nie słuchał! Ujadając pobiegł w stronę lasu za cieniem jakiejś istoty ludzkiej. Dziewczynki pobiegły za nim lecz on znikł. Nie było już słychać szczekania. Kate i Mari szykały go już pół godziny lecz bez skutku! Nie znalazły Koksika. Pomyślały, że ich pupil mógł już dawno wrócić do domu i czeka właśnie teraz pod bramą, a one na marno się męczą i denerwują szukając go. Poszły do domu. Brama była otwarta, ale psa nie było widać. Co się stało? Kto otworzył brame? Siostry wpadają w panike. Słyszą jakiś szelest w domku... tupot człowieka. Nie wiedzą czy wejść czy uciekać. Stoją bezradnie przed owym domkiem i nasłuchyją. Są przerażone. Czują jak włosy jeżą im się na głowie, po plecach przechodzi zimny dreszcz... Postanowiły, że wejdą do domku! Wzieły ze zschowka, znajdującego się na dworzu sikierę i weszły do środka! W pokoju panował bałagan jakiego jeszcze nigdy nie widziały. Zaczeły się jeszcze bardziej bać. Na podłodze znajdowały się czerwone ślady butów. To były ślady z krwi. Poszły za nimi... ślady prowadziły do sypialni, a tam znajdowały się rozrzucone po całym pokoju wnętrzności ich psa, a jego ciało wisiało na żyrandolu, a na ścianie było napisane "TO MOGŁYŚCIE BYĆ WY!".




Wiedźma z Bleer

Ta straszliwa historia wydarzyła się naprawdę w roku 1995.Opowiada ona o trójce studentów:Heiczer, Joszu i Miku, którzy postanowili sprawdzić czy legendarna wiedźma z Bler istnieje. Podobno wiedźma zabijała dzieci w dziwnych okolicznościach w pobliżu lasu Blaurvisswile.Ostatnim razem zabiła 7dzieci, a było to w roku 1268.Ludzie niechętnie chcą o tym mówić ,do dziś wszyscy się boją.Tylko jedna osoba widziała wiedźme.Mówiła że wyglądała okropnie.Całe ciało miała porośnięte końskim włosiem, twarz miała całą w bliznach a na ramionach miała zarzucony szal. Wyruszyli razem do lasu, i wędrowali całymi dniami.Zmęczeni drogą rozłożyli namiot.Przaspali całą noc.Kiedy się obudzili przed namiotem lerzało 7 kupek kamieni.To wystraszyło całą trójkę.Mieli mapę.Szli 11 godzin i doszli do miejsca, gdzie na gałęziach porozwieszane były laleczki WUDU.To przeraziło ich doszczętnie.Połorzyli się spać.W nocy obudził ich płacz dziecka ( nikt nie wiedział o ich wyjściu do lasu ) i coś nagle zwaliło się na ich namiot.Wszyscy wybiegli a na zewnątrz nikogo nie było.Wszyscy poszli spać.Kiedy się obudzili zobaczyli że Josz zginął z namiotu.Kiedy Heiczer chciała wziąść mapę dopiero wtedy spostrzegła że jej nie ma.Po całym dniu poszukiwań przed namiotem znaleźli zawinięte w koszule palec serce i język Josza.Wtedy załamali się psychicznie.W nocy ktoś zaczął wołać głosem Josza.Wtedy wybiegli z namiotu i dobiegli do starego domu.A tam na ścianach były poodciskane krwią dziecinne rączki.Nagle kobieta została sama.Zeszła w dół ( a to wszystko było kamerowane ) i zobaczyła osobe lerzącą na ziemi a przy niej drugą,rzuciła kamerą i....tyle wiemy o ich losach.Policja wszczęła poszykiwania.Do dzis nie odnaleziono ich ciał znaleziono tylko materiał filmowy o nich. Wiedźma z Bler istnieje do dziś może przemieszczać sę gdzie chce, kto wie może dzisiejszej nocy przyjdzie do ciebie.....




Weterynarz

Pewnego dnia dziewczyna wrocila do domu ze szkoly. Jako iz byla dosc glodna zaczela sobie robic kanapke. Nagle uslyszala jakis dziwny odglos dochodzacy z piwnicy. Byla sama, byl srodek dnia. Na podworku bawily sie dzieci, wiec postanowila sprawdzic co sie dzieje. Powoli zeszla po schodach a jej oczom ukazal sie jej psiak {doberman], ktory usilowal zlapac oddech. Wyraznie sie dusil. Totalnie przestraszona zbiegla po schodach , wziela go na rece i wyniosla przed dom. Nastepnie poszla z nim do weterynarza. Lekarz tylko popatrzyl na zwierze i zadecydowal, ze nie ma wyjscia potrzebna jest operacja tchawicy. "Uwierz mi"-powiedzi al -" Nie chcesz tego ogladac. Lepiej wroc do domu, odpocznij. A ktos z kliniki zadzwoni, gdy juz bedzie po wszystkim, zebys odebrala psa". Dziewczyna wrocila do domu a kiedy zblizala sie do drzwi slyszala dzwoniacy telefon. Kiedy odebrala, zdziwila sie slyszac glos weterynarza: "Natychmiast wyjdz z domu!!!"-pow iedzi al-"Twoj pies dusil sie bo polknal ludzki kciuk. A ktokolwiek jest wlascicielem tego palca moze caly czas byc w domu!!!"



Przykro mi ale co było dalej to niewiem ... Sad




Miłość w lesie

Pewnej nocy dziewczyna i jej chłopak zatrzymali się na polance w lesie, żeby "oddać się przyjemnością ciała". Po kolejnym długim i namiętnym pocałunku dziewczyna odsuwa się od chłopaka i mówi: "Musze wracać do domu już prawie pierwsza". "Ok", odpowiada jej towarzysz i przekreca klucz w stacyjce. Ale nic się nie dzieje. Samochód nie rusza. " Nie uwierzysz" - zaczyna chlopak odwracajac głowę w strone dziewczyny - ", ale chyba skonczyla się benzyna". " Akurat!"- odpowiada zdenerwowana dziewczyna - " Przestań się wyglupiac jezeli nie bede w domu na czas. Mój ojciec mnie zabije, a pozniej pójdzie poszukac Ciebie". " Jezeli mi nie wierzysz, proszę bardzo sama sprawdzic". Odpowiedzial jej chlopak i wyszedl na zewnatrz, żeby obejżec silnik z bliska. Po chwili zaczal podchodzac do okna z ktorego ona wygladala:" Chyba cos przebilo kanister. Jakiś patyk , albo cos w tym stylu. Zakleilem dziurę guma, ale nadal nie mamy benzyny. Pozamykaj drzwi. Postaram się zaraz wrócić". Wzial kluczyki i ruszył w strone lasu. Dziewczyna siedziala w samochodzie i siedziala. Już bylo dawno po pierwszej. I powoli wpadala w panike. A jej chlopaka jak nie bylo tak nie bylo. Po pewnym czasie zaczela goraczkowo sprawdzac czy wszystkie drzwi i okna sa na pewno zamkniete. Kiedy się upewnila, ze tak jest odsapnela z ulga. Znowu zaczela wygladac przez okno i teraz zobaczyla jakis cien zblizajacy się w jej strone. "Wreszcie... ." - pomyslala. Jednak im owa postac podchodzila blizej tym coraz bardziej przekonywala się, ze to wcale nie jest jej chlopak. To byl jakis mezczyzna, ubrany w zaplamione szaty. Z ogromnym usmiechem na twarzy . Uśmiechem od którego przechodziły ja zimne dreszcze. W jego dloni blyszczalo cos metalowego. Wreszcie podszedl tak blisko, ze byl tuz przy jej oknie i dopiero teraz zauwazyla, ze te plamki na jego ubraniu to nie sa wzory tylko krew. A ta blyszczaca rzecz w jego dloni to kluczyki do samochodu Dziewczyna spanikowała. Chciała już uciekać innymi drzwiami ale postanowiła jeszcze raz spojrzeć na morderce. Gdy tylko się odwróciła jego już tam nie było.... Nagle usłyszała jakieś drapanie w dach samochodu. Zaniepokojona wysiadła aby sprawdzić co je powoduje. Na gałęzi drzewa był powieszony jej chłopak z podciętym gardłem. To jego koniuszki stóp szurały po dachu. Dziewczyna spanikowała i pobiiegła w las wołając o pomoc. Zauważyła dom myśliwego i postanowiła się tam ukryć. Stary gospodarz otworzył jej drzwi. Z pośpiechem przygranął do środka. Dziewczyna poczuła się bezpiecznie. Przy gorącej cherbacie opowiedziała myśliwemu o wszystkim. Nagle ktoś zastukał do drzwi. "To napewno morderca" powiedziała. I czem prędzej schowała się do innego pomieszczenia. Było tam bardzo ciemno i zimno. Przerażona usłyszała dziwne skrzypienie dochodzące z zewnątrz domu. Wyjrzała przez okno i zobaczyła powieszonego na rynnie myśliwego. Zszokowana upadła na ziemie i tym razem usłyszała wyraźne tupanie."To napewno on, przyszedł po mnie..." pomyślała i pospiesznie wbiegła to ogromnej szafy. Śmiertelnie przerażona siedziała skulona w ciemnościach. Nagle poczuła czyjść zimny oddech na karku. Chciała zobaczyć co to może być i w tym samym momencie coś podrzuciło jej do ręcki kluczyki od samochodu jej chłopaka...





Halloween

Witam, obchodziliście kiedys Hallowen? Myślę, że tak. To wspaniałe święto. Duchy wychodzą ze swoich grobów i straszą ludzi. Straszą to mało powiedziane. Mogą zabić człowieka. Gorzej jest wtedy gdy zapomną drogi powrotnej... Zostają na naszym świecie do końca. Ale przenieśmy się do roku 1926





W miasteczku Snowwill żyła pewna ciemnowlosa dziewczyna. Nazywała się Lisa Wington. Zbliżała się wtedy noc Hallowen. Była tym zachwycona. Uwielbiała to święto. Umówila sie ze swoją koleżanką że pójdą w nocy na cmentarz. Dokladnie o 24:43. Szły,szły,szły,szły aż w końcu zobaczyły go woddali. Lecz przed nimi Lisa zobaczyła dwóch maszerujących 1002650 (21:25) żołnierzy. Jej kumpela sie pzestraszyla i zwiala. Lisa zostala sama. Po lekkim namysle postanowila ze pójdzie tam! I bedzie miala przygode. Gdy żołnierze przeszli obok niej poczuła przerażający chłód. Przeszli przez nią. Gdy zoorientowala sie ze to byly zjawy przeraziła się. Pomyslała, jeśli w Hallowen naprawde zmarłe dusze ożywają to zrobi furorę. Zobaczyła w oddali cmentarz. Zniecierpliwiona, ale opanowanadalej szła. Nie biegła. Szła wolno, a raczej maszerowala... Gdy dotarła do wyznaczonego miejsca,nagle uslyszala zatłumione odgłosy strzałów. Schowala sie za jeden z nagrobków. Zobaczyła tam trupa. Chciała z tamtąd uciec. Nie dała rady... W okół niej była wojna. Wstała. Lecz strzelili w nią. NIe umarła. Żyła. To były duchy. Wszystko w oków niej było widać jak przez mgłe. Lecz strzelili w nią. NIe umarła. Żyła. To były duchy. Wszystko w oków niej było widać jak przez mgłe. Nagle poczuła że ktoś ją chwycił za rękę. Wszystko w pewnej chwili znikło.Rozprysneło sie nie wiadomo dlaczego. Nastała cisza. Gdy spojrzała na dół, zobaczyła człowieka. Błagałją aby go z tamtąd zabrała. Zrobiła to. lecz gdy wracala z cmentarza, ujrzała znowu tych samych maszerujących żołnierzy. Znowu przez nią przeszli. Poczułą ten sam okropny chłód lecz zimno nie ustawało.Nagle była ubrana w mundur.Nie ujrzała już swoich rąk. Była jednym z żołnierzy na cmentarzu. Lecz gdzie się podział człowiek, który prosił o pomoc? Czeka na następne ofiary...




telefon

Podczas ciemnej , burzliwej nocy kobieta odbiera telefon.Słyszy jękliwy głos,coś mamroczący,przypominający głos jej chorego męża, który kilka dni wcześniej umarł...Zdziwiona odkłada słuchawke,jednak telefon nie daje jej spokoju przez całą noc.Za każdym razem gdy go odbiera słyszy ten sam jęk.Następnego dnia rano prosi kierowce taksówki aby zawiózł ją na cmentarz gdzie leży jej zmarły mąż.Na miejscu kobieta odkrywa że podczas burzy słup,do którego była przymocowana linia telefoniczna przewrócił się na grób jej męża...







Obóz koncentracyjny, lusterko...

W wakacje 25- letnia Pati postanowiła zrobić sobie kilka wycieczek. W planie jednej z nich miała zwiedzać obóz koncentracyjny. Słuchając historii czasów hitlerowskich opowiadanej przez przewodnika, dziewczyna wyobrażała sobie jak czuli się ci ludzie. Po zakończeniu zwiedzania Pati postanowiła sobie kupić jakąś pamiątkę. Weszła do małej budki z bibelotami. Rozejrzała się wokoło. Nachalna ekspedientka już przy wejściu pytała, co chciałaby kupić. Biegające oczy dziewczyny stanęły na wiszącym na ścianie lusterku. A właściwie tylko jego kawałku. Spytała sprzedawczynię ile to kosztuje. - Pani chce kupić ten złom? Niech sobie pani nie zaprząta tym głowy. Dla takiej ładnej dziewczyny bardziej pasuje, na przykład to! Podsuwając Pati pod nos obrazek przedstawiający zielony las. - Ale proszę pani?! Ja nie chcę obrazka, mi podoba się te lusterko. Ile ono jest warte. Mogę dać pięćdziesiątkę. - Hmm, całą pięćdziesiątkę? –Odparła chytrym głosem sprzedawczyni. - Nie, nie. To nie dla ciebie – dodała po chwili przecząco. - Ja naprawdę chce je kupić- Dobrze. Niech je pani weźmie, ale ja nie chcę za to pieniędzy. Nic, a nic. - Ale jak to tak? - Weź je i wyjdź! Bardzo proszę. Do widzenia. - Do widzenia. I dziękuję… Kiedy Pati wróciła do domu, od razu powiesiła lustro w przedpokoju, z dumą wpatrując się w nie. Nazajutrz idąc przez przedpokój mimochodem spojrzała na lustro, ale nie widziała w nim siebie. W lustrze ujrzała wykrzywioną twarz wisielca. Wystraszona Pati zsunęła się po ścianie, zaciskając mocno oczy. Parę godzin siedziała w tej pozycji bojąc się wstać i ponownie spojrzeć na lustro. Wreszcie wstała, wzięła lustro i poszła na śmietnik. Wyrzuciła je. Kilka dni później Pati miała wypadek jadąc do obozu koncentracyjnego, by powiedzieć to w sklepie z pamiątkami. Lusterko leżało na śmietniku prawie 2 miesiące, nikt na nie zwrócił uwagi, bo i po co? Ale pewien bezdomny zauważył je i wziął sobie. Przeglądając się w nim zobaczył umierającą z głodu kobietę. W ciągu trzech dni umarł, bo przejechał go samochód. Czy tych śmierci można było uniknąć? Nie wiadomo, wiadomo tylko, że kobieta sprzedająca w sklepie z pamiątkami tych lusterek miała więcej. Ale dlaczego ona nie zmarła? To już inna historia.





Długopis

Dawno temu pewne małżeństwo, w zimie wybrało się w długą podróż samochodem. Jechali tak już dość długo. nagle kobieta zobaczyła na poboczu małą dziewczynkę ubraną w kożuszek. Kobiecie zrobiło się żal dziecka, ponieważ na dworze było strasznie mroźno. Małżeństwo się zatrzymało i zabrali dziewczynkę do samochodu. Kobieta pytała się dziecka gdzie mieszka, gdzie ją podwieść, ale dziewczynka nic nie mówiła. Mężczyzna dał dziecku kartkę i długopis. Dziewczynka napisała swój adres i oddała kartkę ( długopisu nie oddała ). Kobieta chciała powiedzieć dziecku, że ją podwiozą i odwróciła się do tyłu. A na tylnich siedzeniach nikogo nie było!!! Szybko pojechali odszukać adres napisany na kartce. Gdy dojechali na miejsce zapukali do drzwi. W drzwiach stanęła kobieta na ubrana cała na czarno. Mężczyzna się spytał o dziewczynkę. Kobieta powiedziała: - Ona tu już nie mieszka zmarła rok temu w tym dniu. Ciało znaleziono na poboczu. Jak państwo nie wierzą nie daleko jest cmentarz na którym leży. Małżeństwo poszło z nie dowierzeniem na cmentarz i rzeczywiście był jej grób, a na grobie leżał ich długopis. (podobno to stało się na prawdę)...






Legenda o Krwawej Mary

Legenda o Krwawej Mary jest znana od stuleci. Współczesna jej wersja przedstawia się następująco, aby zobaczyć ducha Mary należy: zamknąć się w ciemnym pomieszczeniu z lustrem ( najlepiej łazienka ), zapalić świece, patrząc w lustro wypowiedzieć 13 razy „Blood Mary”albo "Krwawa Mary". W tym momencie w lustrze powinna pojawić się przerażająca twarz kobiety. Krwawa Mary wciąga nieszczęśnika do lustra lub wydłubuje mu oczy ...



#Odważyłbyś się tak zrobić? Tak, żeby dowieść, że to jakiś kit. Miałbyś odwagę?#







Po zakupach...

Młoda kobieta wraca do swojego samochodu po długich zakupach w jednym z Hipermarketów. Samochód jest zaparkowany na kilku poziomowym podziemnym parkingu. Gdy zbliża się do samochodu zauważa kogoś na tylnym siedzeniu. Zdziwiona uważnie sprawdza numer rejestracyjny. Wszystko się zgadza to jej samochód. Podchodzi bliżej na tylnym siedzeniu siedzi stara kobieta. Zdziwiona pyta się jej co ona robi w jej samochodzie. Staruszka opowiada, że robiła zakupy, ale źle się poczuła i wróciła do auta odpocząć. Samochód jej bliskich był tej samej marki i koloru i pomyliła go z autem dziewczyny. Staruszka prosi by kobieta zawiozła ją do szpitala bo cały czas źle się czuje. Dziewczyna zgadza się. Wsiada do samochodu, jednak jest bardzo zdenerwowana całą sytuacją i prosi staruszkę żeby wysiadła i pokierowała ją żeby mogła zawrócić. Stara kobieta wychodzi z samochodu. W tym momencie dziewczyna wciska gaz i odjeżdża jak najszybciej z parkingu. Zatrzymuje się dopiero pod posterunkiem policji. Funkcjonariusz po wysłuchaniu całej historii przeszukuje jej samochód. Ku zdziwieniu wszystkich pod tylnym siedzeniem znajduje siekierę.






Ślub, Wesele, zabawa...

Rok 1975. Młoda para, oboje po 19 lat, decydują się po ukończeniu Szkoły Średniej wziąć ślub. Ojciec panny młodej był bardzo bogatym człowiekiem, więc mógł pozwolić młodej parze na huczne wesele. Po ślubie odbyła się impreza w wynajętej bardzo starej willi. Późno w nocy, gdy zostało już tylko 15 osób i wszyscy byli już pijani, pan młody wpadł na pomysł, aby zabawić się w chowanego. Wszyscy się pochowali a mężczyzna miał ich szukać. Po około 20 minut znalazł wszystkich prócz swojej żony. Przez kilka godzin każdy szukał panny młodej, jednak nigdzie jej nie było. Zdenerwowany młodzieniec myślał, że żona chce mu wywinąć głupi żart. Dziewczyna jednak nie odnalazła się, Po kilku tygodniach daremnych poszukiwań zrozpaczony pan młody zdecydował ułożyć sobie życie na nowo. Trzy lata później starsza kobieta sprzątała strych w feralnej willi. Zaciekawił ją drewniany kufer stojący w rogu. Jednak, gdy go otworzyła jej oczom ukazał się przerażający widok. Wewnątrz znajdowały się zwłoki panny młodej. Jej usta były otwarte szeroko od wołania o pomoc. Historia bardzo popularna w rejonach Palm Beach, USA. Dziewczyna prawdopodobnie wchodząc do kufra przez przypadek zatrzasnęła pokrywę. Po kilku godzinach kobieta udusiła się. Ściany kufra były bardzo grube, więc wołania o pomoc nikt nie usłyszał...



Niby zwykła zabawa w chowanego, zabawa dla dzieci... a tu popatrz!

Dlaczego nie zaświeciłaś światła? Może ona by żyła...

Ta opowieść jest o młodej dziewczynie, która późno w nocy przychodzi do pokoju swojej koleżanki zabrać pożycznone książki. Nie zapala światła, ponieważ poprzedniej nocy, gdy to zrobiła zastała swoją koleżankę uprawiającą seks z chłopakiem., tym razem nie chciała im przeszkadzać. Pozbierała wszystkie książki przy zgaszonym świetle i wyszłą. Następnego dnia rano, gdy chciała wejść do pokoju przy dzwiach stało kilku policjantów, nie chcieli jej wpuścić do środka. Po chwili rozmowy jejden z policjantów pozwolił jej wejść do środka. Na łóżku jej koleżanki było mnóstwo krwi, a na ścianie widniał napis "Jesteś zadowolona z tego, że nie zapaliłaś światła". Historia znana prawie w każdym akademiku amerykańskim. Gdy dziewczyna zabierała swoje książki jej koleżanka była mordowana przez jakiegoś psychopatę.

Kiedy jest ciemno dzieją się różne rzeczy, ale przejść po ciemku obok zabójstwa...



Trumna... paznokcie... czy to ma sens?

Tak... ona umarła... ale jej mąż nie dawał zgody na to, by ją pochowali. Zawsze chciał mieć ją przy sobie...
Niestety dłużej tak być nie mogło. Musiała zostać pochowana. Na jej pogrzeb nie przyszedł... nie chciał ryczeć jak opętany. Tylko długo zastanawiał się... dlaczego od pogrzebu jego żony, śni mu się ten okropny sen... sen, w którym widzi ją, tak ją, jego żonę leżącą w trumnie. Ona, ona zawzięcie drapie... drapie w tę trumnę z nadzieją, że ktoś ją może wreszcie uratuje. Ale to był tylko sen. A może sen, który mówi prawdę! Właśnie ten sen powtarzał mu się co noc... co noc widział swoją żonę drapiącą w trumnę...
Pewnego dnia nie wytrzymał, powiadomił o tym grabarza... chciał żeby odkopał jego żonę, myślał, że jego sen to może być jednak prawda. Grabarz odmawiał, ale on nie dawał mu spokoju! On nalegał, aby odkopano jego żonę. Uznano go za wariata, ale on ją kochał, chciał dla niej jak najlepiej, a według jego snu ona prosiła go o pomoc...
Nachodził grabarza codzień z prośbą o odkopanie jego żony, ale grabarz nie pomagał. Ten sen dręczył go dalej, aż do dnia... do dnia kiedy odkryto prawdę!
Odkopano jej grób, otworzono trumnę... i co?
I kobieta nie żyła...
Ale na trumnie były ślady jej paznokci, jej trumna była taka zadrapana, rzeczywiście!
Ona jednak po pogrzebie ożyła w tej trumnie, i gdyby nie to, że wcześniej grabarz jej nie odkopał to ona by jeszcze żyła...
Wy pewnie nie wierzycie w swoje sny...

... on też nie wierzył ...







Nikt mi nie pomógł!

Rachel wracała od przyjaciółki. Śpieszyła się, bo miała być w domu o 23.00 a na jej zegarku była 22.22. Wiedziała, że jeśli nie wróci do domu na czas, czeka ją duża awantura, gdyż jej ojczyn nienawidzi spóźnień. Stwierdziła, że pójdzie na skróty przez stary komis samochodowy, od dawna już nieczynny. Skręciła w lewo i przeszła przez ogrodzenie. Starała się omijać kałuże, żeby nie zmoczyć nowych jasnych dżinsów, które dostała od cioci na urodziny. Robiło jej się coraz bardziej nieprzyjemnie. Ostatnia lampa była na skraju uliczki, która zakręcała i szła w drugą stronę, więc widziała coraz mniej W pewnej chwili usłyszała dziwny świst jakby ktoś powoli wypuszczał powietrze z ust. Ręce zaczęły jej się pocić i jednocześnie przeszył ją dziwny dreszcz. Przyspieszyła kroku. Jeszcze tylko trochę i już będzie przy wyjściu... znowu usłyszała za sobą dziwny świst. Zaczęła biec. Nagle zauważyła, że przed nią na ziemi coś leży. Podeszła trochę bliżej. To był mały pluszowy króliczek. Podniosła go. Króliczek był różowy i puchaty, nie miał jednego uszka i oczka, a co dziwniejsze wcale nie był mokry. A powinien – przecież pół godziny temu lało jak z cebra! Znowu usłyszała ten przerażający świst tylko dwa razy głośniejszy! Rzuciła maskotkę na ziemię i zaczęła biec. Już niedaleko do domu! I nagle usłyszała bardzo wysoki i przeszywający krzyk. Nawet się nie oglądała za siebie. Biegła szybciej, szybciej, szybciej... nareszcie dobiegła do końca terenu. Brama była zamknięta na kłódkę. Zaczęła się wspinać na ogrodzenie, ale zaczepiła nogawką o wystający pręt. Była tak wystraszona, że szarpnęła z o wiele większą siłą, niż się spodziewała. Nogawka rozdarła się, ale teraz mogła swobodnie przeskoczyć przez ogrodzenie. Popędziła do domu co sił w nogach i zatrzymała się dopiero przy drzwiach frontowych. Spojrzała na zegarek: była 22.46. Weszła do domu. Mama siedziała na fotelu i oglądała swój ulubiony serial. Ojczyn robił sobie kolację. Pobiegła szybko na górę, żeby schować rozdarte spodnie. Serce nadal biło jej jak oszalałe a nogi uginały się pod nią. Weszła do pokoju i zrzuciła brudne ubranie i poszła do łazienki. Gdy zapaliła światło w łazience, jej oczom ukazał się straszny widok... Na lustrze było napisane krwią „nikt mi nie pomógł!” a na ziemi leżała gazeta z przed 10 lat. Na pierwszej stronie było zdjęcie małej rudej dziewczynki. Pod zdjęciem napisane: „10 letnia Suzanne zgwałcona i uduszona o godzinie 22.25 przez straszliwego psychopatę, na terenie komisu samochodowego. Ciało znaleziono po 15 dniach, zmasakrowane przez szczury... sprawcy nie odnaleziono” Dziecko na zdjęciu, ściskało w rękach małego, pluszowego króliczka...






Przy obiedzie...

To raczej nie zdarzyło się na prawdę...

Pewnego razu dziewczynka została sama w domu... jej rodzice pojechali na jakąś imprezę. Nie raz już zostawała sama w domu, ale chwilę po wyjeździe rodziców zadzwonił telefon. Dziewczynka odebrała i usłyszała nieznajomy głos:

- Przyjdziemy po Ciebie o północy...

Dziewczynka się wystraszyła, myślała, że to jakiś głupi kawał, ale nie, następny telefon odezwal się o godzinie 23:00 ... odebrała go ponownie i ten sam głos powiedział to samo...:

-Przyjdziemy po Ciebie o północy...

Do północy została godzina... dziewczynka bardzo przerażona schowała się pod łóżko, ale telefon zadzwonił jeszcze raz... ten sam głos powiedział ponownie to samo! A była godzina 23:58 ...

Dzwonek do drzwi o godzinie 00:00... kto może być po drugiej stronie... ?

Dziewczynka otworzyła drzwi...

Rodzice wrócili bardzo późno i nawet nie mieli czasu sprawdzić czy ich córka już śpi, czy w ogóle jest!

Rano dziewczynka nie wychodziła ze swojego pokoju, nie wiedzieli co się dzieje...

Kiedy zasiadali do obiadu kotlet schabowy odezwał się do nich:

- Nie jedzcie mnie!



... a dziewczynka nie wróciła








Upiorny nieznajomy...

Ta historia zdarzyła się na prawdę!!
Dwie dziewczyny wracały bardzo późno z dyskoteki... szły przez pole, przez które rzadko kto chodził. Szedł za nimi jakiś facet, więc one przyspieszył trochę tempo, ale ten nieznajomy także przyspieszył. Zaczęły biec! Ale różnica dystansu pomiędzy nim a dziewczynami się nie zmieniała. W końcu wyczerpały swoje siły... stanęły na wysokości kapliczki, popatrzyły się za siebie... facet popatrzył się na nie i uśmiechnął się tak jakby chciał im coś powiedzieć i... zniknął! Dziewczyny wystraszone podeszły bliżej kapliczki, dziękowały Bogu, ale w tej chwili wystraszyły się jeszcze bardziej gdy zobaczyły grób właśnie tego mężczyzny, który biegł za nimi... uciekły do domu i od tej pory z daleka omijają to miejsce...

Ja myślę, że prawdopodobnie na grobie było zdjęcie tego faceta i go rozpoznały... Jak myślicie? Co on mógł im zrobić? ... to na pewno był duch, ale co on od nich chciał? Ja nie mam pojęcia... wierzycie w duchy?

Chyba się nie boicie? ]:->


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aska:)
moderator



Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z OkOlIc TaRnOwWA

PostWysłany: Sob 13:03, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Spoko historyjki:) Skad je wzielas? heh. Dobra ale czy ''Sataniści" nie powinno sie pisac przez ''Sz''? A i przy okazji: Super masz forum:DVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bielsza
Administrator



Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgłobice

PostWysłany: Sob 13:05, 02 Wrz 2006    Temat postu:

nie, pisze sie satanisci. a skad to mam? nie pamietam:D jak chcesz to swoje forum i bloga daj do drugiej kategorii: wasze fora i blogi czy jakos tak :

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aska:)
moderator



Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z OkOlIc TaRnOwWA

PostWysłany: Sob 13:09, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Natas a niemoge zostawic tak jak jest moje blogi?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bielsza
Administrator



Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 193
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgłobice

PostWysłany: Sob 13:20, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Spox

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zwierzaczki Strona Główna » †Straszne Historie† Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
  ::  
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group   ::   template subEarth by Kisioł. Programosy   ::  
Regulamin